Jak cygan - przyrzekłem sobie poprawę,
że - zmienię dotychczasowe swoje nawyki,
że - przestanę nałogowo - pić kawę,
że - zabiorę się - za obce języki.
I co z tego - tylko przyrzeczenia zostały,
co najgorsze i nawyki - też,
nie potrafię zrezygnować z kawy,
o językach przez pamięć, zapomnieć muszę też.
Robiłem wszystko - daję słowo honoru,
lecz niczego nie zrealizowałem,
nie zrezygnowałem - z czarnego roztworu,
języka obcego - nie opanowałem.
Brakło mi zapewne - silnej woli,
to jak powiew wiatru - po dworze,
przeleciała, odleciała i nie pozwoli,
bym wymazał plamę - na własnym honorze.
Czuję się jak cygan - co siebie oszukał,
pragnąc coś nowego - ze sobą uczynić,
los bezradności - w głowę mą zapukał,
a ja - postanowiłem się usprawiedliwić.
|