Poczułem się bardzo zmęczony,
jak koń ciągnący wóz pod górę,
człowiek życiem już strudzony,
ujawnia swą nieposkromioną naturę.
Nic tak naprawdę mnie nie cieszy,
wszędzie tylko ta brudna polityka,
z cicha myślami człowiek grzeszy,
jak jeden drugiemu błędy wytyka.
Ludzie dookoła są bez honoru,
dobro zamyka się w prywacie,
nie ma w życiu codziennym spokoju,
kraj rozdarty skazany na pożarcie.
Jedynie umarli mają święty spokój,
żywi serwują sobie istne piekło,
a zagrożony na świecie pokój,
odciśnie kiedyś cywilizacji piętno.
Nic miłego zapewne nas nie spotka,
uśmiech i radość już jest rzadkością,
wypala się w człowieku ta mała cząstka,
wiary, nadziei, życia z godnością.
|